Obserwatorzy

wtorek, 3 września 2013

Przedwczesne halloween w moim domu, czyli ...



Maska od Marion 



Witajcie moi Drodzy! 


Jeżeli nie macie jeszcze pomysłu na halloweenowe przebranie, walcie do sklepu z maseczkami Marion i problem z głowy!!!


Dobra, tak naprawdę w ogóle nie było mi do śmiechu jak miałam to coś na sobie i z męczeńskim wyrazem twarzy odliczałam minuty do końca "kuracji". 

Szczerze mówiąc jest to pierwsza moja maska tego typu i z podekscytowaniem otwierałam saszetkę, by moim oczom ukazała się .. porażka. 

Ale przejdźmy do rzeczy:






Zwróćcie uwagę na opis producenta. Niemal wszystko się zgadza oprócz .. "niezwykłej wygody w uzyciu". 
Działanie jest naprawdę fajne, tylko forma kompletnie nietrafiona.
Maska nie dopasowuje się do twarzy mimo wszelkich starań. Jest ogromna. Nie trzyma się twarzy, co chwilę się odkleja (od samego oddychania!), a nasączona jest tak bardzo, że zaczęło ściekać mi do oczu i kapało mi z brody (spodnie do prania), musiałam zaopatrzyć się jak najszybciej w chusteczki. 

Mam jeszcze dwie takie maski (o innych właściwościach) - mam nadzieję że nie będą taką klapą. 




Na koniec fotka na szybko, zaraz po zdjęciu z twarzy. 

Nie ma się co rozwodzić więcej - jak coś jest do d... to jest i tyle. 

Wieczorem wreszcie recenzja polerki do paznokci - o wiele przyjemniejszy post :)

Do następnego! :*



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz