Maska od Marion
Witajcie moi Drodzy!
Jeżeli nie macie jeszcze pomysłu na halloweenowe przebranie, walcie do sklepu z maseczkami Marion i problem z głowy!!!
Dobra, tak naprawdę w ogóle nie było mi do śmiechu jak miałam to coś na sobie i z męczeńskim wyrazem twarzy odliczałam minuty do końca "kuracji".
Szczerze mówiąc jest to pierwsza moja maska tego typu i z podekscytowaniem otwierałam saszetkę, by moim oczom ukazała się .. porażka.
Ale przejdźmy do rzeczy:
Zwróćcie uwagę na opis producenta. Niemal wszystko się zgadza oprócz .. "niezwykłej wygody w uzyciu".
Działanie jest naprawdę fajne, tylko forma kompletnie nietrafiona.
Maska nie dopasowuje się do twarzy mimo wszelkich starań. Jest ogromna. Nie trzyma się twarzy, co chwilę się odkleja (od samego oddychania!), a nasączona jest tak bardzo, że zaczęło ściekać mi do oczu i kapało mi z brody (spodnie do prania), musiałam zaopatrzyć się jak najszybciej w chusteczki.
Mam jeszcze dwie takie maski (o innych właściwościach) - mam nadzieję że nie będą taką klapą.
Na koniec fotka na szybko, zaraz po zdjęciu z twarzy.
Nie ma się co rozwodzić więcej - jak coś jest do d... to jest i tyle.
Wieczorem wreszcie recenzja polerki do paznokci - o wiele przyjemniejszy post :)
Do następnego! :*
Do następnego! :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz